"Historia która mogła wydarzyć się naprawdę"

 

Wokół mnie pustka i cisza. Leciutki powiew wiatru muska mi twarz. Siedzę na łące, w oddali widzę las. Trochę dalej na horyzoncie zabudowania wiejskie. Jest zachód słońca; piękne i czerwone skrywa się za chmurami, unoszącymi się tuż nad lasem. Wszystkie odcienie koloru czerwonego tworzą niepowtarzalny nastrój. Obok mnie stoi drzewo - to jedyny dąb samotnik w okolicy. Trochę dalej pusta szosa, a po jej drugiej stronie obstawiają ją wysokie topole. Dalej na południe droga przecina czystą, wijącą się jak serpentyna małą rzeczkę, która chowa się skrycie wśród drzew, aby później pojawić się dopiero daleko na horyzoncie. Za moimi plecami stoi stary las sosnowy. W nim kryje się asfaltowa droga prowadząca do miasta odległego o kilka kilometrów. Robi się coraz ciemniej. Powoli wszystkie te piękne barwy nasycają się szarością. Ja na szczęście znam doskonale tę okolicę i nie obawiam się ciemności. Jest cicho i spokojnie. Oto moje ukochane miejsce. Powoli z ciszy wyłania się dziwny szum i warkot - to samochód. Już widzę jego światła. Przeciął drogę w kierunku wsi. To nowiutki czerwony Volkswagen Passat , widać już tylko jego dwa czerwone światła, które znikają w mroku. Teraz dopiero dostrzegam na niebie olbrzymi półksiężyc samotnik wśród milionów gwiazd. A ja czekam. Czekam już od kilku godzin. Wiem, że ona nie przyjdzie, lecz uczucie tęsknoty nakazało mi przyjść w to miejsce. Byłem tu wczoraj razem z Nią , razem podziwialiśmy zachód słońca. Niestety, Ona wróciła do swojego miasta, a mnie pozostały tylko wspomnienia. Leciutki wiatr rozwiewa kurz na drodze, czesze delikatnie trawę, kołysze liśćmi. Idę w kierunku rzeki, na przełaj przez łąkę. Zbliżam się do jej brzegu. Lecz widzę, że nie jestem sam. Ona stoi na moście. Spogląda na mnie swoimi cudownymi oczami. Nie! Tylko nie to!!! Czerwony Passat podrzuca jej ciało ku górze. Krzyk i pisk opon. Cisza. Nie mogę w to uwierzyć. Czerwony Volkswagen rusza w dalszą drogę, gasi światła i znika w lesie. Podbiegam do niej; leży bezbronna i delikatna ,nachylam się nad nią ,jej oddech ustaje. Próbuję ją reanimować - bezskutecznie. Nie, to nie może być prawda! Na tym pustkowiu słychać tylko mój płacz. Cóż z tego, że wokół jest pięknie. Zginęła moja dziewczyna. Przenoszę ją delikatnie pod drzewo. Dlaczego życie jest takie okrutne! Po co mam dalej żyć skoro Ona zginęła? Słyszę szum nadjeżdżającego samochodu. Wyskakuję mu naprzeciw. Kierowca ciężarowego Volvo gwałtownie skręca i wpada w poślizg. Widzę podążającą w moją stronę tylnią burtę pojazdu. Nagły huk i cisza. Widzę gdzieś w oddali moją dziewczynę. Nagle wszystko znika mi sprzed oczu. Ciemność i niczym nie zmącona cisza, to jedyna rzecz jaka mnie teraz otacza.

    Obudziłem się 03.VIII.1976 r. Co się dzieje? Dlaczego jestem taki mały? Co robią ci lekarze? O rety! Jednak reinkarnacja istnieje! Chcę im coś powiedzieć - z moich ust wydobywa się krzyk dziecka. Po chwili widzę przed sobą pierś matki. Wiem- to eliksir zapomnienia. Wiem ,że muszę go wypić. Piję powoli , zasypiam .....

   Jestem na łące, przypomina mi się ta historia. Jestem w tym samym miejscu. To niesamowite! Nie wytrzymuję i idę w kierunku wsi. Pytam się ludzi, którzy jakoś dziwnie mi się przyglądają , co wiedzą o wypadku. Mówią ,że owszem, był ,ale piętnaście lat temu. To jednak byłem ja. Opisuję im to dokładnie, jednak mi nie wierzą. Wracam z powrotem na łąkę, lecz cóż ja widzę? Stary czerwony Volkswagen Passat toczy się powoli ulicą w kierunku wsi. Po plecach przeszedł mi dreszcz.

     Od tego dnia szukam mojej dziewczyny. Wiem ,że Ona na pewno urodziła się tak jak ja. Szukam i nie mogę znaleźć .Ale wiem na pewno, że kiedyś  się spotkamy. Bo Ona także szuka mnie.

Tomaszów Maz.  1992.I.06.